Często zgłaszacie: mam suche/cienkie/łamiące się/wpadające włosy, przesuszoną/szarą/zanieczyszczoną buzie z wypryskami. Czasem wszystko na raz.
Co z tym zrobić?
Po pierwsze przyjrzeć się temu co ląduje na Waszym talerzu.
Stosowanie drogich kosmetyków i wymyślnych zabiegów w momencie gdy jecie śmieci jest jak leczenie syfa pudrem. Niby przez chwilę nie widać, ale jak zmyjecie puder z twarzy to mamy to samo. Dla jasności, ja też korzystam z różnych dobrodziejstw kosmetycznych (czasem mniej a czasem bardziej szczęśliwie), ale podstawą jest zawsze to co serwuje sobie od środka. Po moim niedawnym niewypale z zabiegiem kosmetycznym padło parę razy: Ty to masz szczęście, że tak szybko się zregenerowałaś po takiej masakrze jaką miałaś na twarzy. To nie żadne szczęście tylko odżywiony (nie mylić z najedzony) i odpowiednio „dosuplementowany” organizm. Kosmetyki były tu tylko (ważnym) dodatkiem. Dokładnie to samo tyczy się włosów. Jak wiecie, nie dbam o nie zbyt mocno a mimo to są grube, mocne, nie wypadają i cały czas rosną.
Wnioski:
Zanim coś wyląduje na Waszym talerzu zastanówcie się czy będzie to miało dla Was wartości odżywcze czy tylko smakowe. Myślcie o tym co jecie a jeśli decydujecie się na suplementację wybierajcie dobre produkty ze sprawdzonych źródeł i dostosowujcie ją do swoich potrzeb a nie tego na co aktualnie jest moda. Oczywiście sama zmiana diety nie zawsze wystarczy, ale na pewno przyniesie sporo korzyści
